Czy musisz mieć pole, żeby skutecznie dotrzeć do rolnika?

Czy mają Państwo korzenie w branży rolniczej? Czy znają Państwo z autopsji życie na wsi?

Nie, nie mamy pola, nie uprawiamy roli, nie jesteśmy czynnymi, ani biernymi nawet rolnikami. Mamy doświadczenie w planowaniu plonów kampanii mediowych;)

Czy to oznacza, że bez takiego doświadczenia, nie możemy zrozumieć potrzeb rolnika? Czy przez wiele kampanii prowadzonych w branży, przez wiele opowieści klientów, przeplatające się historie i wytyczne briefowe, nie jesteśmy w stanie zbudować uniwersalnego, bądź ogólnego wzoru „CIASTECZKA”, pod którym kryje się nasz polski rolnik?

Kilka lat temu, miałam taką sytuację w korporacji, dość niepokojącą dla osób zarządzających, dyrektora sprzedaży działu klientów bezpośrednich, bo oto była jedna dziewczyna, która od kilku dobrych lat obsługiwała bardzo duży brand, jednej z największej firmy odzieżowej. Oznaczało to, że właśnie ta niepozorna dziewczyna, miała w garści milionowe budżety. Pracowała sumiennie, klient doceniał jej pracę. Jednak, jakież to zagrożenie wisiało na włosku? Otóż, ta dziewczyna, w każdej chwili mogła przyjść i powiedzieć, że chce zarabiać 20 tyś miesięcznie. Mogła powiedzieć, że chce i 40 tyś. Mogła wszystko. Przewidująca dyrekcja i zarząd, ówczesnej korporacji, pomyśleli sobie, że warto przeciwdziałać temu monopolowi. Padła decyzja, trzeba dziewczynę przesunąć na innych klientów. I jeszcze tego samego dnia, otrzymali telefon od klienta, który brzmiał: ja sobie Panią Xińską przez 3 lata pracy dla nas wychowałem i nie wyobrażam sobie teraz, że będą miał przyuczać kogoś nowego, przez Wasze widzimisie. W błyskawicznym tempie, zarząd przywrócił Xińską do obsługi poprzedniego klienta.

Ta opowieść, to chyba najlepsza odpowiedź na pytanie, czy właśnie nie posiadając pola, możemy docierać do rolnika skutecznie.  2 LATA DOŚWIADCZENIA, 2 LATA POGŁĘBIANIA WIEDZY O BRANŻY I GRUPIE DOCELOWEJ, wiedza o tym jak wygląda współużytkowanie różnych mediów u rolnika.

Czy trzeba być rolnikiem, by perfekcyjnie obsługiwać klienta, by zapewnić mu wiarygodny, efektywny ruch, skuteczne dotarcie do rolnika?  

Oczywiście, można szukać rolnika, który przeprowadził się do miasta i zajął reklamą, jednak śmiem wyjść z założenia, że jeśli xx lat uczyłeś się planowania mediów, to albo robiłeś własnie to, albo byłeś świetnym rolnikiem. To, albo to. Coś zawsze będzie kulało.

Analogicznie. Czy trzeba mieć prawo jazdy, by móc promować samochody? Czy trzeba być kobietą, by móc promować szpilki? Moim zdaniem: nie! Każda agencja musiałaby zatrudniać sztab ludzi, do każdego klienta oddzielnego accounta z doświadczeniem.

Co zatem?

Trzeba otworzyć się na edukację. Zarówno agencja (client service) musi otworzyć się na słuchanie, uczenie, doświadczanie, jak i klient powinien podzielić się swoim doświadczeniem grupy docelowej, spostrzeżeniami, wyzwaniami, problemami. Nie mówię, że pierwsza, ale druga, czy trzecia kampania powinna mieć szansę przebiec bardzo sprawnie. Trzeba szukać takiej agencji, gdzie nie ma rotacji, gdzie nie ma ciągłych zmian na kliencie, gdzie ludzie mają czynne doświadczenie w danej branży, czyli obsługują stale klientów z danej branży, a nie ad-hocowo, jedną kampanię na rok. Takie skakanie po agencjach, nic nie wnosi, ale o tym będzie już w następnym wpisie Ciasteczek;)))))

Zapraszam do lektury 🙂

#CookiesMedia .

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *